Breitling Jet Team w Polsce
Po raz pierwszy do Polski zawitała grupa akrobacyjna Breitling Jet Team. Niesamowity pokaz lotniczy w Gdańsku połączono z prezentacją modelu Emergency II.
Breitling od zawsze kojarzył mi się z lotnictwem. To z jednej strony zasługa historii – już w latach 30. minionego stulecia firma wprowadziła pierwsze chronografy pokładowe dedykowane pionierom awiacji, a z drugiej produkowanych do dziś zegarków z funkcjami pomocnymi pilotom (Navitimer). Nie bez znaczenia pozostał również marketing – na ambasadora marki wybrano aktora, ale i pilota: Johna Travoltę. Przypieczętowaniem niewątpliwych lotniczych konotacji jest związek ze spektakularną grupą akrobacyjną występującą obecnie pod nazwą Breitling Jet Team (BJT).
Breitling Jet Team
BJT to założona w 2003 roku eskadra akrobacyjna, w której skład wchodzą emerytowani wojskowi piloci Francuskich Sił Powietrznych. Stacjonująca w Dijon we Francji ekipa korzysta na co dzień z czeskich odrzutowych samolotów L-39 Albatros. Maszyny rozpędzają się maksymalnie do 910km/h i generują przeciążenia od +8 do -4G. Cały zespół liczy 9 pilotów (7 głównych i 2 dodatkowych) i 10 mechaników, a jego właścicielem i liderem jest Jacques „Speedy” Bothelin – osoba, która w ciągu ponad 3 dekad w powietrzu spędziła przeszło 11.000 godzin.
„Speedy” to człowiek wyjątkowo pogodny i chętnie dzielący się ciekawymi przygodami, które miał okazję przeżyć. Zapytany o kryterium doboru osób do kadry odpowiada, że podstawowym warunkiem jest służba we Francuskich Siłach Powietrznych. Po pierwsze dlatego, że lotnictwo wojskowe jest bardzo podobne do akrobacyjnego, a po drugie – nie tworzą się bariery językowe. Biorąc pod uwagę fakt, że samoloty latają z prędkością 700km/h w odległości zaledwie 3m od siebie, oba te wymogi są uzasadnione. W historii eskadry zdarzył się jeden przypadek katapultowania. I choć pilotowi nic się nie stało, po samolocie zostało jedynie wspomnienie.
Mnie oczywiście zainteresowały nadgarstki wszystkich członków załogi. Jacques odpowiedział, że najczęściej goszczą na nich modele Emergency, Chronomat lub Aerospace.
Przylot do Polski związany był z obywającymi się w ostatni weekend Mistrzostwami Świata Red Bull Air Race w Gdyni. Team Breitlinga brał w nich udział, a sama marka była oficjalnym chronometrażystą.
Na ratunek… zegarek
Przygotowany dla dziennikarzy pokaz akrobatyczny był okazją do prezentacji zegarka Emergency II, którą prowadził Peter Kellner (CEO Breitling Austria and Eastern Europe). Model debiutował na zeszłorocznych targach Baselworld i opisywaliśmy go już dla Was dokładniej TUTAJ.
Przypomnę, że tytanowy czasomierz o średnicy 51mm wyróżnia przede wszystkim moduł ratunkowy wyposażony w dwa nadajniki, transmitujące przez 24h sygnał S.O.S na dwóch częstotliwościach: 121.5MHz (dla nadajników naziemnych) i 406.040MHz (dla satelitów). Aby wezwać pomoc wystarczy wykręcić dwie zewnętrzne „koronki” nadajnika i „rozciągnąć” znajdujący się wewnątrz przewód, który utworzy antenę. Raz użyty nadajnik nie nadaje się do ponownego wykorzystania, ale u producenta można dokupić tylko ten element.
Nadajnik działa w oparciu o własny akumulator i zestawiono go z termokompensacyjnym mechanizmem kwarcowym „Super-Quartz” kaliber 76 (z certyfikatem COSC). Odpowiada on za wskazanie czasu (analogowe i cyfrowe) plus chronograf (1/100 sekundy), kalendarz, wskazanie 24h oraz GMT. Co ciekawe, do Emergency II dołączona jest specjalna podstawka ładująca zegarek. Ładowanie konieczne jest średnio raz na dwa miesiące i kończy się procedurą testową sprawdzającą funkcjonowanie nadajnika i jego akumulatora. Tarcza zegarka dostępna jest w trzech wariantach kolorystycznych: czarnym, żółtym lub pomarańczowym.
Oczywiście w trakcie prezentacji nie zabrakło znanych hostess Breitlinga.
Za zaproszenie na spotkanie z eskadrą Breitling Jet Team dziękujemy organizatorowi – firmie Apart.